Pisarski debiut autora z Witanowic
„Wacław Willwood lubił swoje proste, ułożone życie zwykłego urzędnika bankowego i nie planował żadnych zmian. Wbrew swojej woli został jednak mianowany dyrektorem zagadkowego i dawno zamkniętego banku depozytowego położonego na odludziu. Ukryty w cieniu małopolskich wzgórz budynek skrywa w sobie wiele tajemnic i jest zamieszkany przez niezwykłych lokatorów. ponowne otwarcie placówki nie wszystkim się spodoba. Willwood będzie musiał wyruszyć w podróż do zapomnianych krain, by uratować życie i wypełnić powierzone mu zadanie, a to, co zobaczy, wystawi jego racjonalizm na ciężką próbę…”
Tak wygląda opis książki fantasy „Bank Violettkäfer. Dział Depozytów Nadzwyczajnych” Bartłomieja Juchy, debiutującego pisarza z Witanowic. Jej akcja toczy się w okolicach Wadowic oraz samych Wadowicach.
– Pomysł wziął się z wielu różnych inspiracji, można tam znaleźć sporo naleciałości z Opowieści z Narnii, serii o Harrym Potterze bądź dzieł J.R.R. Tolkiena. Zawsze uwielbiałem koloryzowanie świata rzeczywistego elementami fantastycznymi. Generalnie często czułem mocny niedosyt w gatunku fantastyki i nie potrafiłem tego do końca sprecyzować, ani znaleźć czegoś co naprawdę mi się spodoba, poza paroma chlubnymi wyjątkami. Stwierdziłem zatem, że może sam napiszę coś co chciałbym przeczytać. Pomysł na umiejscowienie jej akcji w okolicach Wadowic przyszedł z tego, że chciałem zakorzenić czytelnika w czymś znajomym, więc nie było potrzeby szukać daleko, skoro te okolicę znałem najlepiej. A, że Leskowiec jest jednym z najbardziej charakterystycznych widoków z mojego domu, to też tam umiejscowiłem główne miejsce akcji. Główny bohater jest pół Polakiem, pół Szkotem – wzięło się to z mojej fascynacji światem brytyjskich gentlemanów, oraz nurtem fantastyki zwanej steampunkiem, która czerpie garściami z klimatu wiktoriańskiej Anglii – mówi nam Bartłomiej Jucha, autor książki.
Bartłomiej Jucha urodził się w 1989 roku. Uczęszczał do Liceum Ogólnokształcącego im. ks. prof. Józefa Tischnera w Wadowicach, potem skończył studia magisterskie w Akademii Ignatianum w Krakowie, gdzie zajmował się wpływem gier komputerowych na kulturę. Jak mówi nam, jego debiutancka książka powstawała około trzech lat, zaczął pisać ją w drugiej klasie szkoły średniej i zakończył niemal rok po maturze.
Pisanie to dla mnie raczej hobby i prywatna satysfakcja. Nigdy nie łudziłem się, że będę mógł na tym zarobić, tym bardziej, że skończyłem powieść raczej dla siebie i paru znajomych, niż z myślą o jej wydaniu. Wydawcę znalazłem dość przypadkowo. Rozesłałem powieść do paru wydawnictw, ale przez rok nikt się nie odzywał. Potem siostra podesłała mi ogłoszenie o wydawnictwie szukającym debiutantów, więc wysłałem im próbkę bez większych nadziei i o dziwo udało się ich zainteresować. Wydawnictwo jest jeszcze świeże na rynku, nazywa się Nokturn, zaś jego siedziba znajduje się w Krakowie. Bardzo długo próbowaliśmy zredagować i skorektować książkę, bowiem przez to, że pisałem do szuflady jej format okazał się bardzo problematyczny w przerobieniu na format książkowy – dodaje Bartłomiej.
Planuje wiele innych niezależnych powieści, które ma nadzieję zrealizować w przyszłości. Obecnie jest w trakcie pisania drugiego tomu powieści „Bank Violettkafer” i ma nadzieję, że czytelnicy przyjmą pierwszą część na tyle ciepło, żeby udało mu się wydać kolejną. W planach jest około czterech tomów, które będą składały się na serię o banku Violettkafer.
Zapraszamy na profil Facebook poświęcony książce
Źródło: www.wadowiceonline.pl