II derby gminy Tomice w B-klasie dla Dębu Tomice
W sobotnie popołudnie na boisku w Tomicach po raz drugi kibice oglądnęli derby gminy Tomice. Tym razem naprzeciw siebie stanęły jedenastki miejscowego Dębu i Skawy Witanowice.
Relacja ze spotkania:
Dąb odkuł się za porażkę sprzed tygodnia i przyznać trzeba, że na zwycięstwo ze Skawą Witanowice (4:1) jak najbardziej zasługiwał. Miejscowi poparli swoje umiejętności techniczne odpowiednią szybkością, zaangażowaniem. Wyprowadzali akcje w odpowiednim tempie i to przynosiło efekty. Skawa na pewno nie zapisze meczu po stronie plusów, jednak na tle mocniejszego rywala miała kilka lepszych fragmentów po zmianie stron i na tej bazie może budować umiarkowany optymizm przed kolejnymi ligowymi starciami.
W pierwszej połowie Dąb mocniej trzymał w ryzach rywala „zza miedzy”. Goście nie zostali zdominowani całkowicie, ale na tyle musieli skupiać się na grze defensywnej, że gdy udało się przechwycić piłkę, nie byli gotowi w ustawieniu do sensownego wykreowania akcji, pozbywali się piłki dosyć szybko, chaotycznie. Przełożyło się to tylko na dwa poważniejsze strzały. W 18 minucie po podaniu Osińskiego celował Brożek, ale Kruczek zastopował piłkę „na raty”, a tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą odsłonę Gacek przegrał pojedynek z bramkarzem.
Już w 4 minucie Dąb zdobył gola jak z play station. Wystarczyły dwa dotknięcia piłki na połowie gości. Mostowik dorzucił piłkę z prawej strony boiska (z ok. 40 metrów), w polu karnym idealnie trafił ją na 7 metrze Skrzypek i ta wylądowała w „widłach”. Moment podania Mostowika (czerwona koszulka, nr 6) i pozycja Skrzypka w „szesnastce” została uchwycona na jednym z zamieszczonych zdjęć…
W następnych dwudziestu minutach gospodarze kilka razy przenicowali podaniami pole karne (szczególnie z bocznych stref), ale brakowało dokładności podających lub timingu partnerów. W 24 minucie bardzo aktywny w tym spotkaniu Skrzypek uderzył z lewej strony, ale obił słupek. W następnej akcji soczyście z 20 metrów kropną Talar, jednak Pytlowski zdołał zbić piłkę do boku. W 36 minucie 60 obserwujących mecz kibiców wydało z siebie pomruk zachwytu i niedowierzania. Wszystko za sprawą huknięcia z 30 metrów kapitana Damiana Kaczora. Futbolówka idealnie wpasowała się w górny róg bramki. Na 3:0 powinien poprawić Smaza. Na wysokości stanął jednak Pytlowski. Wytrzymał próbę nerwów i w sytuacji „sam na sam” wygarnął piłkę napastnikowi.
Druga część meczu była nieco bardziej otwarta. Skawa zdołała zagrać kilka akcji, ale tomiczanie też nie spuszczali z tonu. Dobrze w środku pola piłki rozdzielał (zresztą nie tylko po przerwie) Targosz, wykorzystując wolną przestrzeń. Do słoiku miodu można Dębowi sypnąć łyżeczkę dziegciu. Miejscowi nie ustrzegli się kilku błędów w obronie. Momentami wracały więc „strachy” choćby sprzed tygodnia. Wprawdzie w 50 sekundzie drugiej połowy po świetnym podaniu Targosza „oko w oko” z Pytlowskim stanął Talar i mógł mecz całkowicie uspokoić, ale znów na „piątkę” reagował bramkarz Skawy. W następnych 10-12 minutach nastąpił lepszy okres gry witanowiczan. W 48 minucie po efektownej grze „na klepkę” w środku pola pomiędzy Godkiem a Osińskim, ten drugi próbował, bez powodzenia, zaskoczyć Kruczka. Po dziesięciu minutach obrońcy z Tomic mocno przysnęli. Z prawej flanki, pomiędzy linią boczną pola karnego i boiska znalazł się niepilnowany Kwarciak. Nikt nie pofatygował się, żeby w jakikolwiek sposób uprzykrzyć mu życie, więc posłał wysokim lobem piłkę na przeciwległą stronę, gdzie dopadł do niej Osiński (również brak „opiekuna”) i głową z ostrego kąta zmieścił ją między nogami Kruczka. Gol kontaktowy nie zdążył podziałać na Skawę mobilizująco, bo już cztery minuty później po kolejnym świetnym dograniu Targosza, Talar przelobował wychodzącego bramkarza. Kolejny poważny błąd defensorom z Tomic przytrafił się w 68 minucie. Mimo asysty trzech obrońców Gacek przedarł się między nimi i oddał strzał. Spokojem i refleksem na 13 metrze wykazał się jednak miejscowy golkiper. Gospodarze mimo potknięć w tyłach kreowali ciekawe sytuacje, posyłając sporo prostopadłych piłek. W 73 minucie Skrzypek po raz drugi w tym meczu obił aluminium. Nie pomylił się jednak w 87 minucie notując dublet. Po dziwnej akcji, w której goście sygnalizowali spalonego, na sekundę w polu karnym wszyscy zamarli, jednak sędzia nakazał grać dalej, Skrzypek z pięciu metrów trafił w stojącego na linii obrońcę, ale być może uznał, że byłby to zbyt łatwy gol, bo po chwili trafił efektownie półgórnym strzałem, gdy dopadł do piłki na 10 metrze.
Dąb Tomice – Skawa Witanowice 4:1 (2:0)
Bramki: Skrzypek 4, 87, Kaczor 36, Talar 62 – Osiński 58.
Sędziowali: Zbigniew Miś (główny) oraz: Michał Fidelus i Józef Nieciąg.
Dąb: Kruczek – Mostowik, Kaczor, Góralczyk, Leń (46 Piotr Wiktor) – Talar, Targosz, Graca (53 Paweł Wiktor), T. Handzlik – Skrzypek, Smaza (46 Kasprzak).
Skawa: Pytlowski – Kwarciak, Gacur, W. Sajdak, K. Handzlik (86 K. Szczerbik) – D. Szczerbik, Godek (73 Łopatecki), Piech (46 R. Sajdak), Brożek – Gacek (78 Suski), Osiński.
Źródło: Sportowa Gmina Tomice – PK