Dobre spotkanie jak na derby przystało
Szósta kolejna przyniosła kibicom kolejne derby w naszej Gminie. Tym razem naprzeciw siebie stanęły zespoły Wikliniarza Woźniki i Orła Radocza. Smaczku temu spotkaniu dodawał fakt, że grającym trenerem zespołu z Radoczy jest wieloletni szkoleniowiec woźnickiego Wikliniarza.
Mecz, do czego zdążyliśmy się już przyzwyczaić, rozpoczął się od kilku dobrych ataków gospodarzy. Swoje okazje mieli m.in. Landowski i Kondak. Niestety piłka jak zaklęta mijała bramkę Nowaka. Na pierwszą groźną akcję gości kibice czekali do 15 min. Wtedy to w pole karne Wikliniarza wpadł Łopata. Został on zaczepiony przez interweniującego Ziemblę i sędzia wskazał na „wapno”. Pewny strzał Pustułki i na trybunach zrobiło się cicho, gdyż to radoczanie wyszli niespodziewanie na prowadzenie. Na szczęście piłkarze Wikliniarza dobrze są przygotowani mentalnie do sezonu i natychmiast ruszyli do odrabiania strat. Udało się to w 30 min. Z lewej strony piłkę na głowę Landowskiego wrzucił, jak zwykle aktywny Kondak, a ten idealnie pocelował i umieścił piłkę w siatce. Kiedy wydawało się, że gospodarze „chwycili wiatr w żagle”, spadł na nich kolejny cios. Zaledwie 2 min. później na indywidualną akcję w środku pola zdecydował się Bobrek. Oddał strzał zza 16-tki, a piłka nabrała tak dziwnej rotacji, że Ziembla nie zdołał jej sparować i wtoczyła się obok zaskoczonych obrońców Wikliniarza do bramki. Na tym jednak emocje w pierwszej połowie nie skończyły się. W 40 min. w polu karnych gości miała miejsce „dziwna sytuacja”. Najpierw na murawę padł falowany Landowski. Sędzia gry nie przerwał, a piłka trafiła do R.Nowaka. Ten próbując wypracować okazję strzelecką również padł w 16-tce. Sędzia ty razem podniósł gwizdek do ust. Ale nie zdążył gwizdnąć i wskazać po raz drugi na „wapno”, gdyż padając R.Nowak „dziubnął” futbolówkę, a ta trafiła pod nogi Landowskiego. Ten rasowy snajper nie zastanawiał się długo i mierzonym strzałem wpakował piłkę przy słupku. Sędzia zastosował w tym przypadku „przywilej” i do przerwy mieliśmy w derbach remis.
Druga połowa to ataki gospodarzy – swoje szanse mieli m.in. Landowski, Kondak, Adamczyk, M.Książek, oraz kontrataki gości – kilkakrotnie uderzał Łopata. Jednak obaj bramkarze nie dawali się zaskoczyć. W 72 min. jedyny raz w tym meczu piłkarzom puściły nerwy. Niegroźny faul w środku pola przerodził się w przepychankę pomiędzy zawodnikami obu drużyn. Na szczęście dla widowiska szybko opadły niepotrzebne emocje, a zapędy piłkarzy ukrócił sędzia wręczając dwie żółte kartki najbardziej „zaangażowanym” piłkarzom. Kiedy wydało się, że obydwie ekipy podzielą się punktami w tym pojedynku, akcję na wagę trzech punktów przeprowadził Mikołajczyk, który powalczył o piłkę w polu karnym Orła i podał do wbiegającego w pole karne M.Książka. Ten w swoim stylu zakręcił rywalem, zmuszając obrońcę gości do popełnienia faulu. Pewnym egzekutorem „jedenastki” okazał się Wądrzyk.
Wychodząc na prowadzenie w 80 min. woźniczanie nie oddali go do końca, skutecznie broniąc wyniku do ostatniego gwizdka sędziego. Tym samym kolejne piąte już zwycięstwo Wikliniarza Woźniki stało się faktem.