Zdobył „Złote pióro” po raz drugi
W środę (25.04) Szkoła Podstawowa w Woźnikach gościła uczestników VIII Gminnego Konkursu Ortograficznego o Złote Pióro Wójta Gminy Tomice, który został przygotowany przez nauczycielki woźnickiej placówki: Iwona Bobik i Teresa Kolber. Po eliminacjach szkolnych w konkursie udział wzięło najlepszych piętnastu uczniów z czterech szkół podstawowych. Po raz pierwszy w historii konkursu, poza uczniami klas IV-VI, wzięli w nim udział także uczniowie z klas VII. Wszyscy musieli zmierzyć się z wymagającym tekstem przygotowanym przez metodyka ds. języka polskiego.
Tekst „Z obieżyświatem po przygodę” mimo, iż był trudny, nie sprawił problemów piszącym, a o ostatecznym zwycięstwie zadecydowały minimalne różnice punktowe. Komisja Konkursowa złożona z nauczycieli języka polskiego ogłosiła następujące wyniki:
GMINNY MISTRZ ORTOGRAFII KLAS IV-VII
Michał Matuszyk (Zespół Szkolno-Przedszkolny w Tomicach)
I WICEMISTRZ ORTOGRAFII KLAS IV-VII
Beata Drabczyk (Szkoła Podstawowa w Radoczy)
II WICEMISTRZ ORTOGRAFII KLAS IV-VII
Kinga Kawała (Szkoła Podstawowa w Woźnikach)
Warto odnotować, że tegoroczny mistrz ortografii obronił tytuł sprzed roku. To pierwsza taka sytuacja w historii konkursu.
Wszyscy uczestnicy otrzymali upominki, a laureaci konkursu puchary i nagrody rzeczowe ufundowane przez Wójta Gminy Tomice Witolda Grabowskiego.
Wszystkim uczestnikom gratulujemy doskonałej znajomości zasad ortografii.
TEKST DYKTANDA KONKURSOWEGO
Z obieżyświatem po przygodę
Bożena, Krzysztof, Jędrzej i Marzena w czasie wakacji przeważnie wyjeżdżali na wieś. Pożyczonym starym gruchotem rokrocznie podróżowali przez Polskę wzdłuż i wszerz. Wyposażony był on w najpotrzebniejsze urządzenia, między innymi mini kuchenkę gazową. Nad rozżarzone słońce prażące na pustyni, mrożącą krew w żyłach przygodę w dżungli lub przejażdżki po bezdrożach sawanny przedkładali spokój rodzimej przyrody w niedużej osadzie nad rzeką Biebrzą. Egzotyczne pejzaże z powodzeniem zastępowały im wierzby, brzozy oraz łany żyta i pszenicy, powiewające sprężyście na wietrze. Nie odczuwali żadnego żalu z powodu braku egzotycznych przysmaków na talerzach. Z przyjemnością za to pożerali wprost z krzaków jeżyny i porzeczki. Nie zapomnieli też o ciemnozielonej rzeżusze i jarzynie, którą myli pod bieżącą wodą. A gdy zdarzyło się kilka dżdżystych dni i wiało rześkie powietrze, przemierzali bukowy zagajnik w poszukiwaniu podgrzybków. W czasie tych przechadzek zdarzało się, że spod nóg umykał im chyżo przerażony jeż, żuczek albo wąż. Nigdy nie spotkali jadowitej żmii, ale gdy raz przysiedli na pniu zwalonej przez burzę wierzby, żarłoczne czerwone mrówki pogryzły im nogi.
Podczas tych niecodziennych wędrówek poznali miejscowego historyka, który opowiedział im niesamowitą legendę. Otóż niewielki zamek leżący nieopodal miasteczka wzbudzał niezdrową ciekawość wśród licznych turystów. Podobno w czasach, które tonęły w mrokach niepamięci, okrutny hrabia zamurował tam niebywałe skarby. Niektórzy twierdzili, że nie tylko skarby, lecz także niewiernego sługę, który próbował niepostrzeżenie uciec, zabierając nie jeden, ale sto kufrów z bezcennymi przedmiotami.
Czyż Biebrzański Park Krajobrazowy to nie najcudowniejsze miejsce na ziemi? Wszak, będąc Polakiem i Europejczykiem, nie wolno nam zapominać o własnych korzeniach.
Ahoj przygodo!